Lewitacja i inne nadnaturalne moce w jodze (proste ćwiczenie)

Pewnego dnia nadszedł ten moment, że przestałam pytać o zwykłe zagadnienia jogiczne (wyzwolenie, ścieżka, esencja jogi, Iśwara itp.), a postanowiłam dowiedzieć się o jogiczne nadnaturalne zdolności, siddhi, o których w literaturze tematu pisze się wiele. Nawet klasyczny wykład jogi w Jogasutrach Patańdżalego poświęca siddhi niemałą partię swojego wykładu zasad jogi królewskiej (radża jogi), wspominając o lewitacji, jasnowidzeniu, zdolności do przybrania niezwykle małych rozmiarów, do przybrania … Czytaj dalej Lewitacja i inne nadnaturalne moce w jodze (proste ćwiczenie)

Tapas jogiczny – esencja Indii

Indie to wymagająca miłość, ale nie trudna. Owszem, brud, hałas, upał, tłumy Hindusów, którzy nie szczędzą natrętnych spojrzeń czy próśb o wspólne zdjęcia (mnóstwo zdjęć), czyli pozorny chaos wszystkiego. Tout court, warto mieć minimum cztery głowy (jak bóg Brahma), cztery ręce (jak Śiwa czy Wisznu), nie zaszkodzi też tysiąc oczu. W gruncie rzeczy chodzi jednak o oswojenie się czy też odrobinę czasu, zresztą jak w … Czytaj dalej Tapas jogiczny – esencja Indii

Pewna opowieść o Gandze… i jej mądrości w drodze go GANGOTRI

Tybetańska, a może ogólna, himalajska, mądrość mówi, że nie ma potrzeby w życiu się przejmować: jeśli można coś zrobić, to zwyczajnie tę czynność trzeba wykonać, a jeśli nic nie można zrobić, to nie ma sensu się martwić. I takiej lekcji udzielała nam kilkakrotnie podczas ostatnich trzech dni Matka Ganga (Śri Ganga Maa). Podróż do Gangotri, mitycznego źródła Gangesu, zaczęła się w Sonprayag, by poprzez Srinagar, … Czytaj dalej Pewna opowieść o Gandze… i jej mądrości w drodze go GANGOTRI

Śladami jogina w pielgrzymce do Kedarnath

Kedarnath jest moim ukochanym miejscem w Himalajach. Jeśli ktoś ma możliwość  i siłę fizyczną, to koniecznie musi doświadczyć tej pielgrzymki, która wiedzie w górę i w górę w samym sercu himalajskich przestrzeni. Droga do świątyni w Kedarnath, być może najbardziej czczonej świątyni Śiwy, jest 22-kilometrowym trekkingiem, który punkt wyjścia znajduje w dość nieśmiałej i maleńkiej mieścinie Sonprayag, składającej się z jakichś 4 hosteli, 2 razy … Czytaj dalej Śladami jogina w pielgrzymce do Kedarnath

Z Badrinath (miejsca medytacji Wisznu) ku Kedarnath (ascezie Śiwy)

Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu, wszystko z powodu tego, że święte miejsce ascezy Wisznu pod postacią Narajany, czyli Badrinath, jest niestety (albo właśnie stety) całkowicie odcięte od internetu. Nie ma co się dziwić, to przecież ponad 3000 m. n.p.m. Dobrze, że cywilizacja tam w ogóle działa, a działa całkiem sprawnie: miasteczko dość skromnych rozmiarów, ale są aśramy, guest house’y, hotele (!), restauracje (szczególnie smaczna … Czytaj dalej Z Badrinath (miejsca medytacji Wisznu) ku Kedarnath (ascezie Śiwy)

Sawan Shivratri i koniec tłumów w Rishikeshu

Pierwszy sierpnia okazał się być zbawiennym dniem dla spokojnego życia Rishikeshu (nie wspominając o nas, w końcu można spokojnie chodzić po relatywnie wyludnionych ulicach). Już w Haridwarze tłumy śiwaitów wypełniały sobą (a nawet – przepełniały) całą przestrzeń: autobusy, drogi, miasta, zakamarki, świątynie, aśramy, hostele, dharamsale. W pewnym momencie drogi zostały całkowicie zamknięte dla samochodów, riksz  i taksówek. Wszystko po to, by autobusy przepełnione ponad granicę … Czytaj dalej Sawan Shivratri i koniec tłumów w Rishikeshu

Wybaczenie (kszama) i szczęście (ananda), czyli dzień jak codzień w aśramie

Wczoraj był międzynarodowy dzień wybaczenia (kszama) i wyciszenia (śanti), połączony z odpowiednią pudżą w Gangesie… A dziś przy porannej medytacji intencją nabieraną wraz z każdym oddechem było szczęście (ananda), nie przemijająca radość czy przyjemność (kama, raga), ale stałość umysłu w ciągłym zadowoleniu (santosza). Hmmm, bo nie jest tak, że jogin ot tak staje się radosny, pełen spokoju, wybaczenia, wyzbyty niepokoju i cierpliwy. Długi okres czasu … Czytaj dalej Wybaczenie (kszama) i szczęście (ananda), czyli dzień jak codzień w aśramie

Rodzinny biznes, a zdarza się, że i jogiczny

Indie – jako najliczniej zaludniona gospodarka i demokracja świata – oferują ogromny wachlarz biznesowych możliwości. Dotyczy to oczywiście zarówno biznesu na ogromną skalę, jak i drobnych lokalnych, a często się zdarza, że rodzinnych inicjatyw zarobkowych. A ten samorodny, wszechobecny, drobny biznes obejmuje sobą praktycznie wszystko, co tylko może być przydatne: naprawa sandałów, smażenie kukurydzy wprost na rozgrzanym drewnie: i raz jeszcze: czaj jak na zdjęciu … Czytaj dalej Rodzinny biznes, a zdarza się, że i jogiczny

Małe co nieco

Kiedy deszczowe dni się skończyły (a w każdym razie przestały trwać dzień i noc), można wyjść na spacer: Albo taki: Jedna i druga trasa prowadzi oczywiście wzdłuż Gangi, od jednej do drugiej, trzeciej i trzydziestej trzeciej świątyni czy małego shrine (mała i skromna budowla świątynna). Lecz można także spróbować i innej rzeczy, a mianowicie odpuścić sobie jedzenie w kantynie aśramu, i pójść w głąb miasta. … Czytaj dalej Małe co nieco

Tajemna nauka Indii i jej wszechobecne podróbki

Kolejny wpis zaczyna się zdjęciem patrona jogi, Wielkiego Jogina, Śiwy-Mahadewy… powodem jest chyba zbliżające się święto Sawan Śiwaratri (Sawan Shivratri)… Dziś napiszę trochę być może za mocno, może za bardzo zachodnim okiem oceniając, a może właśnie przeciwnie. Niedawno bowiem, pewnej pięknej i cieplej nocy, w parku otoczonym palmami, rozmawiałam z przyjacielem, żyjącym w Delhi. Jego guru jest cudowną kobietą (być może uda nam się spotkać, … Czytaj dalej Tajemna nauka Indii i jej wszechobecne podróbki