Sanskryt w jodze – czy współcześnie jogin/i potrzebuje sanskrytu?

Do tego, że sanskryt jest światowym dobrem kultury, nie trzeba nikogo przekonywać. Literatura spisana w tym języku wywarła ogromny wpływ na rozwój filozofii oraz pewnych form literackich w świecie pozaindyjskim. Czy jednak współcześnie jest on jogince* i joginowi potrzebny? Tylnymi drzwiami wchodzi tutaj także pytanie o rolę i pozycję jogi w świecie współczesnym.

Ogromna literatura dotycząca praktyki i filozofii jogi jest spisana w sanskrycie. Owszem, dostępne są tłumaczenia, niemniej jednak każde tłumaczenie jest już interpretacją, tym bardziej jest to widoczne w sanskrycie – przy bogactwie znaczeniowym sanskryckich słów, gdzie niemal każde słowo posiada wielość znaczeń. Dodatkowo, słowa łączą się w złożenia, a tłumaczenie każdego złożenia wymaga już kunsztu i pozwala na pewną dozę wolnego wyboru tłumacza. Dla przykładu kilka ważnych i chyba dość popularnych terminów jogi:

Radżajoga / Radźajoga: „radża (radźa)” oznacza „król”, „szef”, czyli złożenie to można przełożyć jako: joga królewska, joga władcy, lecz także i joga główna, joga najwyższa, joga rządząca, joga, która przynależy najszlachetniejszym… itp.

Hathajoga: „hatha” to z kolei „wysiłek”, „trud”, a więc jest to: joga wysiłkowa, joga trudna, joga osiągana wskutek trudu praktyki, lub joga polegająca na zaleceniach metod hathy, które są w pewnym stopniu odmienne od metod radży.

Pranajama: „prana + ajama”, gdzie „prana” oznacza… właśnie? – co w kulturze pozaindyjskiej oznacza „prana”? Nie jest to jedynie „oddech”, nie jest to tylko „życie”, ale „coś”, co sprawia, ze istota żywa jest żywa, a jednocześnie to „coś” przenika cały wszechświat. Podobnie „ajama”, z jednej strony oznacza „kontrolę”, lecz z drugiej „wysubtelnienie, wydłużenie”. Czyli pranajama byłaby: 1. kontrolowaniem prany celem jej wysubtelnienia, lub celem wysubtelnienia czegoś innego (umysłu, myśli itp.?), 2. wysubtelnianiem prany celem kontroli czegoś innego, 3. jeszcze inną interpretację.

Na tych trzech przykładach chcę pokazać, iż tłumaczenie danego terminu jest tylko jedną z możliwych interpretacji i rozumień wykładni praktycznej i filozoficznej jogi. Warto zatem każdorazowo odwołać się do oryginału i słownika, by lepiej zrozumieć przekaz nauk jogicznych.

Po pierwsze, należy dobrze dobierać tłumaczenia i polegać tylko na tych, które dokonywane są z oryginału (bez pośrednictwa innego języka, głównie angielskiego, lecz pojawia się tu także niemiecki, francuski itp.). Po drugie, posiadając dobre tłumaczenie wybranego dzieła, do dyspozycji mamy przeważnie takie wydanie tłumaczenia, które posiada i tekst oryginalny w sanskrycie, i tłumaczenie na język polski. Oznacza to, iż w razie niepewności lub poczucia niewystarczalności tłumaczenia danego słowa / terminu możemy skonsultować znaczenie tego słowa ze słownikiem (główny słownik sanskrytu autorstwa Moniera-Williamsa jest dostępny online tutaj).

Rzecz jasna, nazwy asan są sanskryckie. Sanskryt stał się bowiem międzynarodowym językiem jogi. Gdziekolwiek jesteśmy na zajęciach jogi, to sanskryckie terminy sprawiają, że rozumiemy, co się wydarza. Sanskryckie terminy jogi to oczywiście nie tylko asany, lecz także nazwy poszczególnych pranajam, technik medytacji i koncentracji, a także pewne terminy filozoficzne, wokół których możemy porozmawiać – moksza, ahimsa, winjasa, asztangajoga, samadhi itd. Przy próbie ich przekładu wyczuwamy pewien niedosyt, a gdy wyrażamy je w sanskrycie, mamy poczucie pewnej głębi znaczeniowej, która nie jest obecna w przekładzie.

Znajomość dewanagari, czyli alfabetu sanskrytu, pozwala nie tylko stosować ten zapis przy graficznym przedstawianiu istotnych dla nas terminów zaczerpniętych z jogadarśany (filozofii jogi), ale także i czytać współczesne napisy w Indiach: ogłoszenia, billboardy, czasopisma, newsy itp. – czyli czytać północnoindyjskie języki zapisane w dewanagari.

Dla mnie znaczenie sanskrytu dla jogi jest decydujące, najistotniejsze, jeśli chcę poznawać historię, nauki i tradycje przekazu jogadarśany. Literatura jogi liczy sobie ponad 2500 lat (sięgając do upaniszad), choć można i cofnąć się o jeszcze 500-1000 lat i doszukiwać jej śladów w Objawieniu wedyjskim (szczególnie w Atharwawedzie). Coraz częściej zdajemy sobie sprawę, że joga nie jest tylko praktyką fizyczną na macie, lecz jest kompleksowym systemem praktyki psychosomatycznej, opartej na etyce, zanurzonej w różnorodnych przekazach filozoficznych. Bez sanskrytu nie rusz…

Celem zebrania w jednym miejscu podstawowych pojęć ważnych dla systemu jogi stworzyłam DHARANA – E-Fiszki do nauki sanskrytu w jodze, zapraszam 🙏

3 uwagi do wpisu “Sanskryt w jodze – czy współcześnie jogin/i potrzebuje sanskrytu?

  1. Piękny wpis, bo inspirujący 🙏
    Pomyśleć, że to Riszi zobaczyli napisane mantry i strofy podczas medytacji – zobaczyli, nie usłyszeli. I śpiewem przekazali dalej…! Girvanavani.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do atelier jogi Anuluj pisanie odpowiedzi